Nazwa łacińska kojarzy mi się bardziej z rodzajem jakiegoś perskiego zwierza niż z owocem jadalnym, a jest to nic innego jak znana nam w Polsce nektarynka. Postanowiłem podać ja w sposób nietypowy, bo w formie tatara. Do tego deseru dodałem jeszcze consomme z truskawek i rabarbar gotowany w soku pomarańczowym i occie z wina czerwonego. Według mnie najlepiej pasujące wino do tego deseru to Luigi Bosca Reserva Gewürztraminer rocznik 2005
Proszę proszę! Nie było mnie tylko dwa tygodnie, a tu tyle fantastycznych przepisów, oszałamiających zdjęć, literackich opisów! Jestem pod wrażeniem. Będę sobie czytać w odcinkach. Zaczynam od najświeższego wpisu. O tak wytwornym deserze z nektarynek nigdy w życiu jeszcze nie słyszałam. Lecę na targ po owoce! Chapeau bas, szafoszefie, chapeau bas
OdpowiedzUsuńSwoją drogą Prunus to śliwa po łacinie. Czyli może genetycznie jest jakieś powinowactwo? Kto wie? W każdym razie deser wygląda nieprzyzwoicie zmysłowo!
OdpowiedzUsuńGenetycznie nie ma, choć naukowcy sądzili że jest. Przebadali genetycznie nektarynkę i okazało się że jest ona gatunkiem brzoskwini u której występuje gen recesywny, który odpowiada za brak owłosienia jak u brzoskwini :-)
OdpowiedzUsuńCiekawe... Ale nam chodziło o powinowactwo genetyczne ze śliwką. Może też jest? Bo jakby się skupić, to w smaku pewne nawiązania wzajemne są... Świat jest nieskończenie fascynyjący
OdpowiedzUsuńPowinowactwa genetycznego ze śliwka nie ma jak wcześniej napisałem :-) naukowcy przed zbadaniem myśleli że jest i stąd wzięła się ta łacińska nazwa.
OdpowiedzUsuńCapito... Dziad i Baba starzy są i nie doczytali dokładnie. Teraz wszystko zrozumiałe!
OdpowiedzUsuń